Mama przedszkolanka w starciu ze zwierzyną domową

On kwietnia 25, 2012

W domu mojej przyjaciółki nigdy nie jest nudno - zawsze coś się dzieje :-) Jest żywym przykładem na to że nawet jedno dziecko potrafi zapewnić człowiekowi rozrywkę nie mniejszą niż moja wesoła trójeczka. Przeczytajcie zatem ...

Wiadomo przecież, że nic tak dobrze nie wpływa na dziecko, jak opieka nad zwierzęciem.

Syn wychowuje się z psem – suką w zasadzie, sznaucerem olbrzymem. Psisko to nader mądre w
swojej głowinie zakodowało od razu, że to najważniejszy członek rodziny i tknąć go, nawet w zabawie
nie wolno. Ale to inna opowieść….;)

Dzisiejsze obserwacje dotyczą świnki morskiej rozety Apsika. Kuba miał mu sprzątnąć klatkę, bo
wiadomo, nie zawsze pachnie z niej konwaliami. Samo zabranie się za to zajęło mu 3 h z lekkim
hakiem nawet. Kiedy po 120 nawoływaniu do wykonania „czarnej roboty” młody wreszcie
przyczłapał, przyciągnął ze sobą klatkę, trociny, siano i …stwierdził, że musi się natychmiast położyć,
bo się tak zmęczył. Pogoniony, łaskawie rozwalił wszystko co się dało, rozpaprał na cały dom zielsko
z trocinami i zaczął bawić się ze świnkiem. Nawet nie wiecie, jaki to miły widok…;) Ale trochę
przeszkadzał mi bałagan, więc raz dwa sprzatnęłam klateczkę i cały ten bałaganik wokół niej. I już
mogłam obserwować tą sielankową sytuację - bo w końcu wiadomo, że …nic tak dobrze nie wpływa
na dziecko, jak opieka nad zwierzęciem.



Komentarze


Zostaw swój komentarz