Mamo - pobaw się ze mną!

On kwietnia 26, 2012

Mamo, pobaw się ze mną…

Wszyscy Ci , którzy mają w domu jedynaka słyszą to zdanie codziennie…

O ile malutek był malutki zabawy te naprawdę całkiem sprawnie i systematycznie
prowadzone dawały nam obydwojgu naprawdę wiele radości. W końcu kto nie
chciałby bawić się samochodami z Elmo, dinusiami czy przerozkoszna ciuchcią
Tomkiem. Ale jak wiadomo malutki mają to do siebie , że powiększają się
bezpowrotnie, a co za tym idzie zmieniają się ich upodobania do zabawek(niestety!).
I ZACZĘŁO SIĘ... W domu pojawiły się szeregi Gormitów o wyglądzie upośledzonych
potworów, zastępy Power Rangerów i niekończące się serie Ben 10, czyli jeszcze
większych potworów cd. Naprawdę, starałam się…

Ale jak bawić się czymś, co normalnie strach do ręki wziąć. Nie mówiąc już o tym, że
mój kochany synek usilne wywoływał u mnie ciągłe poczucie winy swoim: -No znowu
nie pamiętasz jak on się nazywa(jakiś Gormici król)??????? Kurcze, no rzeczywiście
jakoś nazwy potworów przelatywały mi koło głowy z prędkością światła, dlatego na
pewno nie nadążałam z ich zapamiętywaniem….

Ale od czego jest tatuś???? W końcu analizując kształcenie i naukę domową dzieci
w świetle pamiętników staropolskich w XVII wieku doczytałam, że „w zasadzie do
6 roku życia chłopiec pozostawał pod opieką matki, później przechodził pod opiekę
ojca. Niewątpliwie pod wpływem matki były zaspokajane kaprysy dziecka (...) Ojciec
zabierał syna na przejażdżki i spacery…”.

Czyli biorąc pod uwagę „zakres obowiązków” tatusia – czas na wycieczkę
rowerową… – hurrrrrraaaaa…..;)



Komentarze


Zostaw swój komentarz