I zbliża się majówka - w wydaniu mojej przyjaciółki

On maja 8, 2016

Nie ukrywam, że naprawdę nie jestem w stanie powstrzymać emocji mając przed oczami
wizję 9, a nawet DZIEWIĘCIU dni spędzonych w pełnym luzie na łonie natury. Plusem jest to, że nie
trzeba jakoś specjalnie kombinować z miejscem, bo w końcu jest DZIAŁECZKA, i to całkiem niedaleko
od miejsca zamieszkania. Przygotowania rozpoczęłam od poniedziałku.


Przygotowania do wyjazdu – zaczęłam delikatnie – tu jakieś prasowanko, tu kosmetyki,
książki (bez tego ani rusz…;)) – i ani się obejrzałam powstały 3 gigantyczne góry rzeczy, których - co
stanowi największy problem nie miałam gdzie…ukryć. Na serio ukryć - przed mężem. Jednostka ta
bardzo kochana, ale niestety nazbyt czasami rozumna, słusznie w swojej głowie prowadziła działania
matematyczne przemnażając liczbę dni do wyjazdu, poprzez kopy codziennie szykowanych maneli.
Efekt w tedy był zawsze jeden -awanturka…hihihi . Bo jak wytłumaczyc facetowi, że KONIECZNE jest
zabranie (nawet na tydzień !) bluzek dopasowanych do spodni, odpowiednich butów i lakierów do
paznokci –szkoda słów! Tak czy siak aby część winy „zrzucić” na syna dałam mu wielką torbę (a co…;)
), żeby pozabierał to, co chce z zabawek , ciuchów, książek – wiadomo, że zweryfikuję efekt końcowy.

I dosłownie zamurował mnie mój 8-latek. Wrócił po pół godzinie – w torbie miał 2 koszulki,
jakieś portki , bieliznę, 2 knigi i komórkę…

Kiedy zapytałam co tak mało? – moje dziecię mi odpaliło: ciuchów biorę tyle co tata, na
działce jest pralka po co więcej, a zabawek nie potrzeba, bo jadę…do przyrody.



Komentarze


Zostaw swój komentarz