Blog
Kiedy w kwarantannie największą bolączką jest ... ta najbardziej przyziemna...
Życie w dzisiejszych czasach to jedna wielka niewiadoma. Pewników jest natomiast kilka: mamy siedzieć w domu z zachowaniem „normalności” na ile się da, mamy przenieść pracę i szkoły do sieci i zacząć żyć bardziej wirtualnie niż w realu…
TO CZEGO NIE WIDAĆ, NAJTRUDNIEJ JEST ZROZUMIEĆ...
Kiedy 1% z niczego jest wszystkim ...
Kto szuka -nie błądzi. A właściwie to nie musi nawet wychodzić z domu...
Facebook przypomniał mi dziś jedną piękną chwilę, za którą w mojej głowie ruszyła lawina kolejnych - dokładnie 4 lata temu wychodziliśmy już z najnowszym nabytkiem, w składzie 6 osobowym ze szpitala do domu. Śnieg prószył bardzo mocno, widoczność była prawie zerowa a nam … popsuły się wycieraczki w samochodzie. Radość pomieszana z podnieceniem sytuacją odebrała nam lekko rozum - Josh z głową poza samochodem nawigował pomiędzy ulicami wypełnionymi mnóstwem ludzi szykujących się do świąt. Dojechaliśmy cali i zdrowi ale kiedy wspominam to po latach to mam już nieco inne odczucia - 4 dzieci w tym noworodek, uszkodzone auto, śnieżyca, centrum miasta i my.
POZDRÓŻOWANIE Z CZWÓRKĄ DZIECI NA DRUGI KONIEC ŚWIATA DA SIĘ OGARNĄĆ...
Nie pierwszy raz podróżujemy, nie pierwszy raz jesteśmy w USA. Zdecydowanie pierwszy raz jesteśmy jednak z całą czwórką przez 5 tygodni poza domem. Jak przebiegła podróż, jak się do niej szykowaliśmy ? Zapraszam do lektury ...:-)